#29.Zakupy w niedzielę

By Unknown - 10:59 AM


      Zazwyczaj w niedziele idę do jednego z mniejszych marketów niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Zawsze zwlekam z tym do ostatnich godzin przed zamknięciem, czyli około piętnastej czy czternastej po południu. Wiecie czemu? W nadziei, że ludzi będzie mniej. Jest niedziela więc zakładam, że powinni oni siedzieć po tłustym obiedzie z fastfooda na kanapie i odkładać w ten sposób tłuszcz do swoich tyłków. W domach. Na kanapie. Nie biegając przed zamknięciem sklepu jego uliczkami.

     Co więc robią w niedzielne popołudnie? Właśnie jak na złość - właśnie mi - idą do marketu, żeby mi po uprzykrzać życie. I tak moje niedzielne zakupy opiewające na raptem pięć rzeczy zajmują mi około poł godziny, stają się wyścigiem szczurów lub co nawet zabawne przygodówką z przeszkodami.

LEVEL1 : WEJŚCIE NA TOR PRZESZKÓD.   


     Najpierw stoją w przy wózkach jak mróweczki w tą i z powrotem odkładają i biorą. Jest późno i spieszy im się przed zamknięciem więc cię nie przepuszczą. Gdyby mogli wręcz wypchnęliby cię z stamtąd żeby tylko być pierwsi. Później urządzają sobie pogaduszki i blokują wejście! Hallo! Ja tu stoję i chcę się dostać do środka.

LEVEL 2: READY, SET, GO... BACK
Ok jak już się wreszcie dostane do tego przedsionka nie ma możliwości bym poszła dalej. Dlaczego? Bo mimo moich szczerych chęci i mojej szczupłej sylwetki nie ma dla mnie tam miejsca. Są jak wróg atakujący z prawej i lewej i do tego nie dość, że postawni to jeszcze zabrali ze sobą armię małych żołnierzy, którzy dodatkowo biegają i zajmują miejsce!

     Kto jest tak pomysłowym rodzicem by na szybkie zakupy w ostatniej chwili zabierać bandę wołaczy o wszystko co zobaczą? Czy wiecie ile zaoszczędzilibyście czasu zostawiając je w domu z jednym z  rodziców, w aucie z ojcem, u babci czy nawet podrzucili na godzinę sąsiadce ? Damn, przestańcie być takimi egoistami i pomyślcie trochę o innych ludziach, którzy też robią zakupy.
Wtedy przydaje się manewr wycofania. Oznacza to tyle, że szukam mniej zatłoczonych uliczek, w których być może znajdę coś fajnego i dopiero za jakiś czas wracam po to co początkowo zamierzałam wziąć z innego miejsca.


             LEVEL 3: BONUSOWY WRÓCG NA FRONCIE 
      Niedziela to też  w marketach czas porządkowania. Wszyscy pracownicy nie obecni w kasie, wykładają nowy towar wielkimi paleciakami, zabierają zbędny na magazyn lub przenoszą w inne miejsce. To też super zabawa, bo przecież przed sobą mam już chmarę ludzi z dziećmi. Jeszcze pracowników mi brakuje. Tak więc teraz by dostać się gdziekolwiek powinnam być cienka jak kluska od spaghetti i po prostu robić slalom między kolesiem, który przewozi towar w wielkiej klatce z towarem, a między panią w rozmiarze XL z panem w rozmiarze XXL i ich trójką dzieci. Przed nimi jest jeszcze matka z ojcem i wózkiem dziecięcym, a obok dwóch starszych panów z koszykami. Nie wiem jak wy, ale kiedy wchodzę do marketów przytłoczonych ludźmi z miejsca dostaję klaustrofobii!

 LEVEL 4: FINALLY ROUND

     Tak więc podsumowując, kiedy wreszcie uda mi się kupić wszystko z mojej krótkiej listy zakupów i dotrzeć do kasy, czuję jakbym dotarła do ziemi obiecanej. Po tych wszystkich zszarpanych nerwach, manewrach wycofywania się wracania do punktu wyjścia. Widok kasjerki jest najprzyjemniejszym co mnie spotyka w tym markecie. Nawet jeśli nieszczerze ona życzy mi miłego dnia - nie obchodzi mnie to, bo to najmilsze co mi się tu przytrafiło.

Dajcie znać czy wy też macie zakupową klaustrofobie. No i miłych zakupów... w niedzielę:)

  • Share:

You Might Also Like

11 komentarze

  1. Właśnie dlatego...wysyłam męża po zakupy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, dobre. Ogółem lubię robić zakupy, ale przytłacza mnie tłum ludzi w marketach...

      Usuń
  2. Nie lubię robić zakupów, robię je w ostateczności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawie zawsze robię zakupy w tygodniu na cały tydzień i jest spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pracowałam w kilku galeriach handlowych i powiem jedno- weekendy są strrraszne- i dla klientów i dla pracowników.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie robię zakupów w niedzielę. :P Wolę soboty, a w niedziele, jak się uda to nawet z domu nie wyjdę. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zazwyczaj robię zakupy w sobotę, niedzielę zostawiam sobie na błogie lenistwo lub nadrabianie domowo-towarzyskich zaległości :]

    OdpowiedzUsuń
  7. Coż, być może inni myślą tak jak ty. Że przed zamknięciem będzie większy luz ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze można zrobić zakupy przez Internet :D

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja odpowiem z tej drugiej strony jako pracownik w handlu... Ludzie jeśli już macie ochotę na zakupy w niedzielę nie uprzykrzajcie życia osobom pracującym w tym dniu. To nie nasza wina, że Was mąż/zona/matka/ojciec itd zdenerwował. Również jesteśmy ludźmi, nie robotami pozbawionymi uczuć. A weekendy są dniami na pozbywanie się nadstanu z magazynu 😉

    OdpowiedzUsuń