#32. Black friday weekend Haul

By Unknown - 11:37 PM

    Idea Black Friday jak wiele zagranicznych tradycji przybyła do Polski z za oceanu.  Ale co to tak na prawdę jest i skąd się wzięło?
  Black Friday to pierwszy piątek po dniu dziękczynienia - którego my w Polsce swoją drogą nie obchodzimy. W ten piątek rozpoczyna się sezon zakupów Bożonarodzeniowych.
W tym dniu niektóre sklepy są czynne dłużej niż zwykle ( a niekiedy przeceny zaczynają się w godzinach nocnych )  i trwają cały weekend. Wiele sklepów czy firm przedłuża Czarny piątek nawet do tygodnia lub dwóch. Towarzyszą temu spore obniżki cenowe i jest to okazja złapać na prawdę fajne rzeczy w niskich cenach.

   Co takiego udało mi się kupić? Czy udało mi się natrafić na prawdziwe perełki? Zapraszam na relację z haul'u.

Zacznę może od rzeczy drobnych, czyli kosmetyków i akcesorii do włosów.

haul zakupowy black friday 2017
1. Pierwszą rzeczą jaką Wam polecę przy okazji są maski na stopy. Opiszę je jeszcze dokładnie przy okazji innego postu, ale jest to coś na prawdę wartego poplecenia. Zwłaszcza jeśli Wasza praca to chodzenie lub stanie przez wiele godzin. Zawierają one jedna parę "skarpet" z kremem nawilżającym stopy. Koszt za sztukę to 99p. O ile się nie mylę zakupiłam je w The body care, ale znajdziecie je w każdej drogerii oraz w poundlandach.

2&4. Zaopatrzyłam się też w drobiazgi do włosów. Mamy tutaj 300 szt. gumek do warkoczy: czarne ( x100), białe( x100) oraz przezroczyste( x100). I kosztowały one aż £1. No i wsuwki czarne, grube, które też kosztowały £1 i jest ich 40 szt. Wszystko to pochodzi z Primark'a.

3. Kolejne są perfumy o pojemności 20 ml. Celowo kupiłam tak małą pojemność ze względu na to, że chce je zabrać ze sobą na wyjazd. Po co? Żeby nie dźwigać niepotrzebnego balastu. Ich cena to 2 f w Primark'u. Nie mogłam się też oprzeć tej przezabawnej nazwie "selfie queen" ;).


5. Przy okazji kupiłam sól himalajską i to kolejny ze specyfików, który stosuję do pielęgnacji stóp. Post na ten temat pojawi się jeszcze tu ( w przyszłym roku), dlatego nie będę się na ten temat zbędnie rozpisywać. Po za ty, że pomaga to na zmęczone i zniszczone stopy. Kosztowała mnie £1 w Poundlandzie. 



Moja prostownica po latach służenia mi jak wierny pies niestety uległa destrukcji - głupie angielskie gniazdka. Dlatego musiałam zaopatrzyć się w nową. Uznałam, że Black friday to fajna okazja by ją nabyć. I udało mi się kupić ją nie dużo, ale o £5 taniej niż normalnie. Gdzie? W Argosie.

 Opis: tytaniczno - porcelanowa. Temperatura nagrzewania do 235 stopni. Nagrzewa się w 30s. Jest długa i zgrabna, a płytki mają kolor perłowego różu. Wygląda bardzo elegancko i kobieco. Dzięki temu, że jest wąska można nią również skręcać delikatne fale. Firma to Babyliss. Cena £19.90, a było £25.

                     Kolejne dwa małe dodatki to Clipboard oraz butelka na wodę.

      Clipboard chodzi za mną od jakiegoś czasu. Potrzebuje go do notatek, które czasem ze sobą zabieram czy dokumentów. Po za tym jest przydatny, zwłaszcza kiedy nie macie biurka - jest idealny jako podkładka. Zapłaciłam za niego £1 w pundlandzie.

     Butelka na picie/wodę, którą już jakiś czas szukam. Teoretycznie nie chciałam takiego modelu. Myślałam o czymś innym. Jednak ze względu na oszczędności wybrałam tą. Znalazłam ją w primark'u i dostępna była w różnych kolorach. Jeśli zastanawiacie się o co chodzi w wkładką wewnątrz, to już wyjaśniam. W to miejsce wkładacie pokrojone w kawałki owoce, które nadadzą waszej wodzie orzeźwiającego smaku. Kosztowała £4.

Przejdźmy do czegoś co lubią wszystkie kobiety, czyli ciuchów.


     Kapcie, które wcześniej miałam już trochę mi się zniszczyły, choć nie mogę powiedzieć, bo pobyły ze mną około roku. Jadnak teraz zgubiłam gdzieś drugi i nawet dobrze, że zakupiłam sobie nowe. Są to szare, miękkie papucie w gwiazdki. Powiem wam, że czuje się w ich jakbym była na wysokiej platformie, bo ich podeszwa jest dość gruba. Są jednak wygodne, a przede wszystkim ciepłe.  Kosztowały one £4.

    Piżama ze świątecznym motywem, żeby małymi akcentami nastrajać się na święta. Jest bardzo miękka i ciepła, a na tym na pewno najbardziej mi zależało. I znów idziemy w szarości. Dół bowiem jest w tym kolorze. Góra jest biała z szarymi płatkami śniegu oraz obszyciami. Kosztowała mnie £8.

Super miękki komin i tu chyba nie ma więcej do dodania. Ale tak na serio, to był bonusowy zakup - czyli taki, który nie widniał na liście niezbędników.  Przede wszystkim już jakiś czas temu go wypatrzyłam. Kiedy tylko wzięłam go do ręki to się zakochałam. Mało tego niej jest zbyt wielki, ale za to szeroki i dobrze zakrywa szyję. Mój poprzedni szal niestety nie jest zbyt użytkowy. Pewnie dlatego kupiłam ten drugi - na zapas. Kosztował £4.
Dresowe, bordowe spodnie. Słuchajcie wszystkie moje dresy zakładam typowo do pracy. Zbliżają się święta, a więc czas lenistwa. Co za tym idzie piżam i wygodnych ciuchów. Więc pomyślałam, że zakupie jedną parę na luźniejsze dni. Cena to £4,50.

Czapka, którą również zaliczam do zbędnych zakupów. jednak jej design mnie tak bardzo rzekł, że musiałam ja mieć. Po za tym podobnie jak z zeszłorocznym szalikiem, nie byłam do końca zadowolona z czapki. Jednak tym razem jest inaczej. Dodatkowo chciałam też taką, która będzie posiadała tego typu pompon na górze.  I wiecie co?  To chyba była nawet ostatnia, ale pewności już teraz nie mam;). Dałam za nią chyba £2.
 Z prostych rzeczy zaopatrzyłam się jeszcze w białą podkoszulkę na ramiączka. Wszystkie które mam już dawna straciły swoją biel. Przy okazji jeśli wiecie gdzie można kupić dobre, długo trzymające biel t-shirty czy podkoszulki dajcie znać w komentarzach. Lub jeśli macie jakieś patenty na to by tą biel utrzymać. Ta kosztowała mnie £1,80.

    Ostatnia rzeczą z ciuchów są jeszcze proste, klasyczne jeansy. Ja to mam pecha jeśli chodzi o jeansy. Jedne z moich ulubionych umazałam permanentnym markerem. Głównie dlatego kupiłam kolejne. Prezentują się całkiem ładnie. Kosztowały £12.

Kosmetyczka z saszetką! To dla mnie must have od na prawdę długiego czasu. Jednak nie chciałam jej kupować, ponieważ w rzeczywistości mam dwie: jedną mała i jedna dużo. Ale nie były one praktyczne jesli chodzi o wyjazdy. Tak więc postanowiłam zaopatrzyć się w coś bardziej kompatybilnego, co będzie w sam raz na wyjazd. W rzeczywistości posiada ona jedna przegródkę z małą kieszonką - wewnątrz. Oraz zewnętrzna kieszonkę i saszetkę.  Sprawdzi się na pewno idealnie. Kupiłam ją również w primarku za £5. 

                                                            Ozdoby świąteczne...

...które również były na liście zakupowej. Postanowiłam jak przy okazji jesieni nie szaleć z ozdobami w tym roku. Postawiłam jednak na pewno na lampki, które są moim must have o tej porze roku, oraz łańcuchy. To były główne rzeczy, w które mam zamiar się jeśli chodzi o święta. Oprócz tego kilka małych akcentów, które otagują mój pokój świąteczną aurą.


Pierwszy ( od lewej) jest cienkim srebrnym łańcuchem o długości aż 5 m długości.  Następny to łańcuch w kolorze żywej zieleni o długości 2m. I ten podoba mi się chyba najbardziej. Może dlatego, że jest skomponowany ze sztucznymi listkami oraz czerwonymi cekinami, które najprawdopodobniej mają imitować żurawinę.  Wygląda to na prawdę przepięknie. Kupiłam go w Aldim i kosztował chyba coś około £1,49. Wszystkie pozostałe zakupiłam w Poundlandzie za £1.

Trzeci to  girlanda, czyli koraliki przeplatane tiulową wstążką. Nie chcę Was skłamać co do długości, ale wiem, że jest dłuższy niż 2 metry. No i ostatni łańcuch to klasyczny, choinkowy, który jest srebrny w połączeniu z blado zielonymi odcieniami.


     Nie mam miejsca w swoim pokoju na choinkę. Na dużą choinkę. Ale postanowiłam, że mi to w niczym nie przeszkodzi. Dlatego kupiłam małe sztuczne drzewko dekoracyjne z nałożonymi już na niego koralikami, które są imitacją bombek. Dekoracje są w kontrastach czerwieni i bieli. Jego koszt to £5.

Następne są  małe bombki w kontrastach zieleni, czerwieni i bieli ( jak widzicie wybrałam motyw kolorystyczny na dekoracje). Jednak ta zieleń jest jaśniejsza i żywsza. I prawdopodobnie nie koniecznie będzie do wszystkiego pasować, ale nie szkodzi. 30 szt. kosztowało mnie £2.
Obie powyższe rzeczy pochodzą z Primark'a.

      Kolejny jest Poundland. W nim już chyba pod koniec października widziałam zaczątki świątecznych dekoracji. Nie mogłam im się oprzeć i już wtedy chciałam je nabyć. Jednak odpuściłam, bo nie byłam jeszcze do końca pewna czego tak na prawdę będę szukać.
      Domek świecznik w srebrnym odcieniu. Na pewno tej zimy będzie się u mnie paliło mnóstwo zapachowych świeczek. Nie ma nic lepszego niż zapach kojarzący się z zimną, gorąca czekolada i ciepły koc. Będzie idealnie prezentował się na parapecie i nie zaprzeczycie chyba, że wygląda na prawdę uroczo i stylowo.

Zestaw świeczek, których jest 12 lub 16 szt. Pachną przepięknie. I to na pewno jeden z tych zapachów, który będzie moim ulubionym w tym roku. Oraz czapka mikołaja. Słuchajcie zostawiłam swoją ulubioną czapkę mikołaja w Polsce. Jednak w tym roku postanowiłam nie odpuszczać, ponieważ w Mikołajki czy święta lubię ją założyć. Jej wnętrze nie urzeka, za to na zewnątrz jest pokryta miękkim materiałem. Na czerwieni widnieją brokatowe srebrne motywy płatków śniegu.

I pewnie po tym wszystkim spytacie: i co to już wszystko ? A gdzie te rzeczy z przecen? No właśnie. Słuchajcie, jak widzicie większość powyższych rzeczy pochodzi ze sklepów nisko cenowych. Z okazji przecenowego szaleństwa nie zauważyłam w nich żadnej okazji cenowej. Nawet w poundlandzie ofert w stylu 2za1. Na pewno pojawiły się w innych sklepach, w których byłam tylko się rozejrzeć. W planach miałam zamiar wrócić do nich w niedzielę. Jednak nie udało mi się z braku czasu.
Ale spokojnie. To czego Wam tu nie pokazałam to prezenty, które faktycznie udało mi się taniej nabyć. Niestety, nie mogę ich tutaj upublicznić;).

Mam nadzieję, że post Wam się spodobał. Jeśli tak, koniecznie dajcie znać w komentarzach.
A wasze zakupy jak się udały? Złapaliście coś po okazyjnych cenach ? Dajcie znać, chwalcie się, piszcie - czekam ;).


 

  • Share:

You Might Also Like

1 komentarze